WZNAWIAMY BLOGA!
Imaginy nie będą pojawiać się często, bo zaczęła się szkoła.
Ale będą się pojawiać nowe, a to chyba najważniejsze.
- [T.I.], [T.I.] obudź się!
- Co?! - Podniosłam się na łóżku cała spocona i przestraszona. Przy moim boku siedział zmartwiony Niall. Złapał mnie za rękę, a ja wtuliłam się w jego nagi tors. Byłam przerażona. Zaczęłam cicho szlochać.
- Shhh, to tylko zły sen. - Mówił uspokajająco mój chłopak. Chciałam żeby to był tylko zły sen. Ale niestety to wszystko prawda. Śniło mi się to już, którąś noc z kolei.
- Przepraszam. - Powiedziałam i pobiegłam do łazienki w prędkości światła. Było mi niedobrze, stałam tam oparta o umywalkę i patrzyłam w swoje odbicie w lustrze. Ja, [T.I.] [T.N.] byłam w ciąży. Uspokoiłam nerwy, chociaż nie było to łatwe i wróciłam do sypialni. Niall siedział na łóżku i czekał aż wrócę. Położyliśmy się na swoich miejscach. Blondyn objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego, ciesząc się chwilą, bo wiedziałam, że nie będzie trwała długo. Wiedziałam już co mam zrobić. Zasnęłam.
Rano, kiedy się obudziłam, byłam już sama. Niall wyszedł do studia. Znowu było mi niedobrze i bolała mnie głowa. Brutalna rzeczywistość uderzyła we mnie, kiedy tylko otwarłam oczy. Wtuliłam się w poduszkę Nialla, zaciągając się jej słodkim zapachem. Chciałam go zapamiętać jak najdłużej. Ostatnia noc, którą tu spędziłam. Ostatni dzień w tym mieszkaniu. Ostatni dzień w życiu blondyna. Niall dopiero zaczynał karierę. Wiadomość o dziecku zniszczyłaby mu wszystkie plany i marzenia. Nie mogłam mu tego zrobić. Za bardzo bałam się jego reakcji. Za bardzo go kochałam....
Po kilku minutach wstałam i poszłam do kuchni. Na stole zastałam stos kanapek z karteczką:
Smacznego!
Wrócę wieczorem, Kocham Cię xx.
- Też cię kocham Niall. - Powiedziałam półgłosem do siebie. Jedna zagubiona łza spłynęła po moim policzku, ale szybko ją otarłam. Musiałam być teraz silna.
Po śniadaniu wzięłam szybki prysznic, ubrałam jeansy i czerwoną koszulę. Weszłam do sypialni, wyciągnęłam walizkę spod łóżka i zaczęłam powoli pakować swoje rzeczy, nie wierząc, że to dzieje się naprawdę. Wrzuciłam ostatnią parę butów i zapięłam zamek walizki.
Włączyłam komputer Nialla i sprawdziłam najbliższy lot z Londynu do Sydney. Czemu do Sydney? Bo tylko tam mogłam szukać pomocy u mojej ciotki. Nie miałam nikogo innego. Mama z tatą zginęli w wypadku, a babcia, która się mną opiekowała, zmarła pół roku temu.
Za dwie godziny. Idealnie!
Skasowałam historię przeglądarki i wyłączyłam komputer. Zabrałam z szafki kartkę i długopis. Usiadłam przy stole i napisałam:
Niall... Ja nie wiem od czego zacząć.
Chcę żebyś wiedział, że kocham Cię najbardziej na świecie i wcale nie chcę Cię opuszczać, jest mi z Tobą dobrze, ale nie mogę Ci tego zrobić.... Wybacz. Wybacz mi.
Nie szukaj mnie ani nie dzwoń, będę bezpieczna. Może jeszcze kiedyś się spotkamy.
Na zawsze Twoja [T.I.]
Kocham Cię Niall.
P.S. Klucze zostawiłam pani Smith
Położyłam kartkę na stole w kuchni, gdzie wcześniej leżały kanapki. Stanęłam przed lustrem w pokoju. Dotknęłam swojego brzucha. Teraz była nas dwójka. Ja i dzidziuś. Jak ja sobie dam radę?
Muszę sobie poradzić. Muszę być silna. Dla Nialla i dziecka.
Na mojej szyi błysnął naszyjnik, który dostałam od chłopaka dwa miesiące wcześniej. Złote serduszko składało się z dwóch części. Odpięłam naszyjnik i odczepiłam jedną połowę serca. Położyłam ją obok kartki w kuchni, a drugą zawiesiłam spowrotem na mojej szyi. Doktnęłam go.
Mam nadzieję, że nigdy o mnie nie zapomnisz. Kocham Cię.
Złapałam walizkę, ubrałam kurtkę i zamknęłam drzwi. Zapukałam do pani Smith, zostawiłam jej klucze i odeszłam bez słowa wyjaśnienia. Złapałam taksówkę i kazałam kierowcy jechać na lotnisko.
Odebrałam swój bilet i ruszyłam w kierunku bramek. Odwróciłam się z chorą nadzieją, że przybiegnie Niall, powie, że wszystko będzie w porządku i nie pozwoli wyjechać.
- Mogę prosić bilet? - Zapytała młoda blondynka.
- Ahh.. tak proszę. - Zmieszana podałam jej bilet.
- Zapraszam, życzę miłej podróży. - Uśmiechnęła się życzliwie.
Skinęłam głową i jeszcze raz się odwróciłam. Nie ma go... Czas iść. Westchnęłam głęboko i poszłam do samolotu, żeby się jeszcze nie rozmyślić.
Wpatrywałam się w okno, kiedy startowaliśmy. Łzy same zaczęły niekontrolowanie wydobywać się z moich oczu. Już nigdy go nie zobaczę. Nigdy nie dotknę. Nigdy nie pocałuję.
- Czy wszystko w porządku? - Zapytała zmartwiona stewardesa. Szybko wytarłam oczy.
- Tak, ale dziękuję, że pani zapytała. - Uśmiechnęłam się blado.
- Gdyby czegoś pani potrzebowała proszę wołać.
- Dziękuję.
*Oczami Nialla*
Wróciłem do domu, zmęczony całym dniem pracy. Przyniosłem ukochanej różę, licząc na to, że zrobi moje ulubione danie. W mieszkaniu było ciemno. Zapaliłem wszystkie światła.
- [T.I.]? Kochanie jesteś w domu? - Zapytałem, jednak odpowiedziała mi cisza.
Pomyślałem, że może poszła się przejść, albo poszła do sklepu, jednak kiedy wszedłem do kuchni, na stole zobaczyłem małą karteczkę z jej charakterystycznym pismem...
- Co do cholery?! [T.I.] chyba żartujesz! Wychodź natychmiast. - Krzyknąłem mając nadzieję, że to kiepski żart i, że [T.I.] schowała się w szafie.
Cisza.
Pobiegłem do sypialni. Szafa była pusta. Zabrała wszystko.
Wróciłem do kuchni i zobaczyłem połowę wisiorka, który kupiłem ukochanej. Chwyciłem go w dłoń i przyłożyłem do piersi. Znajdę cię, obiecuję.
Byłem w totalnym dołku. Poprosiłem chłopców, żeby do mnie przyjechali.
Kilka dni później, za namową Liama, zawiadomiłem policję o zaginięciu [T.I.].
Nie mogłem spokojnie siedzieć. Muszę ją znaleźć, ona jest cały moim światem. Kocham ją.
------Około dwa miesiące później------
*Oczami [T.I.]*
Ciocia zawołała mnie, mówiąc, że ktoś do mnie przyszedł. Dziwiłam się, przecież jeszcze nikogo tu za bardzo nie znałam. Zeszłam po schodach, a w drzwiach zastałam policjanta.
- Dzień dobry. O co chodzi? - Zapytałam.
- Pani [T.I.]?
- Tak.
- Dostaliśmy zawiadomienie od pana Horana o pani zaginięciu, ale jak widzę jest pani cała i zdrowa.
- Od Nialla? Niall zgłosił moje zaginięcie?! Przecież prosiłam go, żeby mnie nie szukał. - Spuściłam głowę i zacisnęłam zęby. Już prawie wyrzuciłam go z pamięci, a teraz przyszli oni i znowu zaczyna się wszystko od nowa.
- Proszę mu powiedzieć, że jestem bezpieczna i żeby mnie nie szukał. Nie chcę, żeby znał mój adres zamieszkania.
- Oczywiście, jak sobie pani życzy. Jednak zobowiązany jestem zadać kilka pytań. Czy jest tu pani z własnej woli?
- To chyba jasne, że tak.
- Jest pani pewna, że nic pani nie grozi?
- Taaak! Chyba własna ciotka nie będzie chciała mnie zabić. - Odpowiedziałam szorstko, ponieważ policjanci zaczęli mnie irytować.
- W takim razie, do widzenia.
Przewróciłam oczami i zatrzasnęłam im drzwi przed nosem.
------16 lat później------
Wsiadłam do taksówki i podałam kierowcy adres. To moja jedyna i ostatnia nadzieja. Byłam do tego zmuszona. Oby tylko nie zmienił adresu, pomyślałam.
Kilkadziesiąt minut później byliśmy na miejscu.
- Dziękuję. - Powiedziałam i podałam taksówkarzowi pieniądze. Zamknęłam drzwi, a facet odjechał. Westchnęłam głęboko i ruszyłam w kierunku białego domu. Wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętałam.
- Raz się żyje [T.I.]. Robisz to dla Meg. - Powiedziałam pod nosem i zapukałam.
Drzwi otworzył mi mężczyzna z czarnymi włosami, tunelami w uszach i kilkoma tatuażami. Już chciałam przeprosić owego pana, że pomyliłam adresy, jednak jego oczy zdradziły wszystko. Wszędzie je rozpoznam. Intensywne niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. To on. To naprawdę on. Boże, ale się zmienił. Na chwilę zapanowała niezręczna cisza, jednak po chwili rzuciłam się Niallowi na szyję. Rozpłakałam się. Chłopak przycisnął mnie do siebie, tak, że ledwo oddychałam.
- Niall, to naprawdę ty. - Szlochałam w jego ramię.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy, spuściłam głowę, nie wiedząc jak zacząć temat.
- Niall?
- Tak kochanie?
- B-bo j-ja, ja przyjechałam poprosić cię o pomoc. Jeżeli się nie zgodzisz, zrozumiem, to poważna sprawa, ja nie chciałabym naciskać na ciebie...
- No powiedz [T.I.]. Zrobię dla ciebie wszystko. - Uśmiechnął się, jednak mnie nie było do śmiechu.
- Ja... Ja odeszłam od ciebie, b-bo byłam w ciąży. N-nasza córka... Meg... Ona..
- Że co? Mamy córkę? Chyba sobie żartujesz. - Patrzyła na mnie ze złością w oczach. - Dlaczego mi nie powiedziałaś? Przecież poradzilibyśmy sobie... Dlaczego mi to zrobiłaś? - Teraz w jego oczach była tylko rozpacz. - Nie widziałem jak dorasta, a teraz jest prawie pełnoletnia. - Złapał się za głowę.
Czułam się winna. Nie powinnam była tego robić.
- Przepraszam... Chodzi o to, że ona... Niall ona umiera, a ja nie mogę jej pomóc!
- CO?! Jak to umiera? Żartujesz teraz prawda?
- Nie. Mówię poważnie. - Zaczęłam płakać. - Proszę pomóż jej! Nie chcę jej stracić!
Niall stał chwilę w osłupieniu, jednak po chwili otrząsnął się.
- Co mam zrobić? - Zapytał.
------rok później------
Przeprowadziłyśmy się z Meg do Nialla. Ona ma bzika na jego punkcie i odwrotnie. Wszystko robią razem. Nie chcecie wiedzieć, jak bardzo krzyczała kiedy dowiedziała się, że jej ojcem jest Niall Horan.
Dzięki temu, że Niall, zgodził się oddać jedną nerkę Meg, ona może być tutaj razem z nami. Codziennie dziękuję Bogu, za to, że kiedyś właśnie on pojawił się na mojej drodze. Jest wspaniałym ojcem i mężem.
Ślub wzięliśmy trzy miesiące temu, a ja spodziewam się naszego kolejnego dziecka. Tym razem nie ucieknę nigdzie, bo wiem, że Niall mi na to nie pozwoli.
THE END :D
No i jak? Podobało się? Dawno nic nie pisałam, ale myślę, że nie wyszłam z wprawy.
Musiałam odreagować, bo mam trochę problemów, a to jest chyba najlepszy sposób.
~Nicki