19.06.2013

#36. Liam

WRÓCIŁAM! W końcu naprawiony! Ughh... już nie mogłam się doczekać!

Dodaję taki dosyć nietypowy imagin, który dedykuję mojej babci, która zmarła rok temu, właśnie tak, jak ojciec bohaterki... Sami się zaraz przekonacie.
Miłej lektury!
_____________________________________________


Codziennie od kilku tygodni, przychodziłam na plażę. Tak po prostu, posiedzieć na piasku, pomyśleć, zapomnieć...

Zapomnieć o tych strasznych kilku miesiącach.
Mój ojciec zawsze palił papierosy. Ciężko było go namówić, żeby rzucił palenie. No i proszę. Pewnego wieczora, poczuł ostry ból w klatce piersiowej i zasłabł. Zadzwoniłam po pogotowie. Na miejscu okazało się, że to zaawansowany nowotwór płuc. Oczywiście zaliczał po kolei: chemioterapię, radioterapię, brał tabletki i wszystko inne, co było tylko możliwe. Wtedy dopiero "obudził się" i przeciwstawił się nałogowi. Szkoda, że tak późno...
Dwa tygodnie później mój tata stracił czucie w prawej ręce. Lekarze upierali się, że to wymaga wizyty u innego specjalisty...Ale to były pierwsze objawy przerzutów nowotworu do mózgu. Guz uciskał pewne nerwy i to dlatego.
Lekarze zbyt późno zareagowali. Tata jeszcze kilka dni trzymał się w miarę dobrze, ale następnie było coraz gorzej. Mój ojciec był jak roślinka. Niby żywy, ale nieobecny. Nie mógł nic mówić, nic nie jadł, dostawał posiłki w kroplówce. Cały czas czuwałam przy jego łóżku.
Któregoś dnia, kiedy wróciłam do szpitala, o 5 rano, otrzymałam wiadomość, której tak bardzo nie chciałam usłyszeć. Mój ojciec zmarł.

Cały mój świat upadł. Załamałam się. Zamknęłam w sobie. Od tamtej pory z nikim nie rozmawiałam. Autentycznie. Przez kilka tygodni nie otwarłam buzi z zamiarem powiedzenia czegokolwiek. Zostałam sama. Moja matka zostawiła mnie z ojcem, kiedy miałam 5 lat. Obecnie mam 19 lat, a mój tata, to jedyna bliska mi osoba. Nikomu już na mnie nie zależało, nikt mnie nie kochał. I ja straciłam jedyną osobę, którą kochałam nad życie. To on mnie wychował, to on zapewniał wszystko co najlepsze, oczywiście na tyle, na ile mógł sobie pozwolić. To on spełnił moje marzenie, czyli odwiedzenie Paryża.
A teraz? Życie nie ma sensu. Pustka wypełnia moje serce. I to tak strasznie boli.
Rozpłakałam się na myśl o strasznych wspomnieniach. Wciąż siedziałam na plaży. Trzęsłam się z zimna. Miałam na sobie bluzę i ciepłą kurtkę, jednak wciąż marzłam. Gorzkie łzy spływały po moich policzkach zamazując mi obraz. Moja warga zaczęła drżeć. Otuliłam się swoimi ramionami i zaczęłam mocniej płakać. Włożyłam głowę między kolana, żeby ludzie spacerujący wzdłuż brzegu, nie zauważyli mojego rozmazanego makijażu. Od śmierci taty zaczęłam się mocno malować. Całe oczy miałam obmalowane czarną kredką, do tego ciemny cień do powiek. Całość dopełniała beżowa szminka. Niby nie miało to nic do rzeczy, ale pod tą grubą warstwą makijażu mogłam się schować przed światem. Był on wyzywający i pokazywał raczej ludziom, że jestem odważną dziewczyną. A tak na prawdę, w środku, rozpadałam się na kawałki. Moje serce było zalane smutkiem i rozpaczą.

Wyciągnęłam z kieszeni chusteczkę i wytarłam rozmazany makijaż, mając nadzieję, że nikt nie zauważy.
Nagle ni stąd, ni zowąd pojawił się obok mnie chłopak. Usiadł obok mnie, jednak zachowując między nami dystans.
Wpatrywałam się przed siebie w cudowny zachód słońca. Nie zwracałam na niego uwagę.
-Wszystko w porządku? - zapytał. Jednak ja nie odpowiedziałam. Mój wzrok skupiony był na wodzie....


*Dwa tygodnie później*
Nie rozumiem. Po co mu to wszystko? Po co tu przychodzi? Przecież i tak się do niego nie odezwałam nawet jednym słowem. Ale on uparcie, codziennie przychodzi na plażę, siada obok i po prostu jest. Nie zadaje zbędnych pytań, po prostu milczy. Tak ten sam chłopak, który zapytał mnie czy wszystko w porządku, od naszego pierwszego spotkania codziennie przychodzi ze mną tu, nad morze i przesiaduje w ciszy kilka godzin obserwując ludzi.
Dzisiaj postanowiłam się przełamać. Pierwszy raz się do kogoś odezwać.
Odwróciłam gwałtownie głowę w jego stronę. Jego brązowe oczy były na czymś skupione.
Patrzyłam chwilę na chłopaka. Miał około 20 lat, krótko przycięte włosy i piwne oczy.
-Po co tu przychodzisz? - szepnęłam, wręcz z wyrzutem, jednak nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Chłopak odwrócił się w moją stronę i szeroko się uśmiechnął.
-Miło cię w końcu usłyszeć. Masz piękny głos...
Spojrzałam na niego nie wiedząc co chciał ode mnie usłyszeć.
-Po co przychodzę? Chciałbym się czegoś dowiedzieć. Już prawie całe wakacje przesiadujesz właśnie tu. W jednym i tym samym miejscu. O co chodzi?
Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem, czując, że zaraz się rozpłaczę. Oczy zaczęły mnie piec, od ciągłego powstrzymywania łez.
Wybuchnęłam histerycznym płaczem. Chłopak przytulił mnie do swojego torsu. Bez namysłu wtuliłam sięw niego, mocno zaciskając palce na jego kurtce, tak jakbym bała się go stracić. Nie chciałam, żeby odchodził.
Jego klatka piersiowa miarowo unosiła się i opadała. To mnie trochę uspokoiło, jednak wciąż siedziałam wtulona w nieznanego chłopaka, przy którym czułam się dziwnie bezpiecznie i dobrze.
-Shhhh... już dobrze - zaczął gładzić ręką moje poszarpane włosy. Załkałam cicho, po czym odkleiłam się od chłopaka.
-Jestem Liam - uśmiechnął się ciepło.
-Natalie - wyszeptałam i otarłam policzki z łez.
Jego uśmiech był niesamowicie zaraźliwy. Delikatnie uniosłam kąciki ust. Pierwszy raz się uśmiechnęłam. Dzięki niemu.
-Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że byłeś, za to, że jesteś...

~Nicki

P.S. pracuję nad kolejną częścią Harrego, także niedługo powinien się pojawić!
Buziaki <3


7.06.2013

#35 Zayn /Faster (Część 3)/

Kolejna część Fastera. Macie jakieś pomysły i sugestie, co do kolejnej części? Co mogłoby stać się z dziewczyną? Będę szczęśliwa, jeśli przedstawicie mi swoje pomysły :)



Upajałam się jego zapachem, a każdy jego ruch paraliżował moje ciało. Jego dłoń wędrowała po mojej talii, jakby chciała zbadać każdy element mojego ciała. Była w tym nieprzyzwoita przyjemność, która nie pozwoliła mi tego przerwać. „Nie masz pojęcia, jak na mnie działasz” wyszeptał mi do ucha Zayn. Jego szept zawładnął moimi zmysłami. Nie potrafiłam ruszyć się z miejsca. Nagle poczułam na swojej skórze zimną kroplę. Gdzieś w oddali zagrzmiało, a niebo przeszyła jasna błyskawica. Krople zaczęły spadać coraz częściej.  Nasze ciała mokły coraz bardziej z każdą minutą. Wpatrywał się w moje oczy, a ja nadal nie potrafiłam zareagować. Trwaliśmy tak kilka kolejnych minut w gęstym deszczu, a żadne z nas nie potrafiło oderwać wzroku. Dopiero kolejny donośny grzmot sprowadził nas na ziemię.  „Chodź, szybko!” Zayn pociągnął mnie w kierunku wyjścia. Zbiegaliśmy szybko schodami w dół. Nasze oddechy były ciężkie. Do moich uszu docierał tylko rytmiczny stukot naszych butów. Nagle Zayn zatrzymał się. Spojrzał znowu głęboko w moje oczy. Przycisnął mnie mocno do ściany i zatopił namiętnie swoje usta w moich. Jego biała koszulka była teraz całkowicie przemoczona i przestała maskować jego umięśniony tors. Czułam na sobie jego ciepły oddech.
„Powinniśmy iść” jęknęłam obarczona ciężarem jego ciała. Jego oczy były wypełnione pożądaniem. Kilka sekund później Zayn ocknął się i znowu pociągnął mnie za rękę. Wypadliśmy z budynku, a on podrzucił mnie na tylne siedzenie swojego jadowicie zielonego ścigacza, trącając wierzchem dłoni moje udo . Objęłam go mocno, czując jak moje ciało przechodzą dreszcze. Przemokłam do suchej nitki, a moją skórę owiewał zimny wiatr. Ruszyliśmy z zawrotną prędkością. Zimno przeszywało moje ciało. Trzęsłam się, mocniej tuląc się do silnych pleców Zayna. Zamknęłam oczy, próbując zapomnieć, o przemoczonych ubraniach ziębiących moje ciało. W głowie wirowały obrazy sprzed kilku minut… oczy Zayna pełne pożądania, jego ciężki oddech, zawadiacki uśmiech. Właściwie nie wiedziałam, gdzie jedziemy. Teraz było idealnie, mimo zimna. Przy nim czułam się bezpieczna. Mógł mnie wywieźć, gdzie tylko chciał, a ja nie zaprotestowałabym. Liczyło się tylko bycie z nim, bliskość jego ciała.
Motor zwolnił i po chwili warkot silnika ucichł. Uchyliłam powieki. Moim oczom ukazał się przytulny dom ze schludnie przyciętym trawnikiem i skrzynką pocztową, czekającą wiernie na listonosza … wszystko wydawało się być tak idealne. „Nie tego się spodziewałaś?” zapytał Zayn z łobuzerskim uśmiechem. 
„Gdybym miała zgadywać, kto mieszka w tym domu, byłbyś ostatnią osobą, o której bym pomyślała” odpowiedziałam zaczepnie… „chyba wcale nie jesteś takim badboyem, za jakiego uchodzisz” dodałam. Roześmiałam się serdecznie widząc jego zdezorientowaną minę. Nie spodziewał się, że zdemaskuje go dziewczyna w różowych trampkach sięgająca mu do ramienia. Niespostrzeżenie znalazł się za mną. Objął mnie mocno w talii i nie zamierzał wypuścić. „Czy ktoś coś mówił?” zapytał, po czym zaczął mnie torturować łaskotaniem. Zanosiłam się ze śmiechu, kiedy bezustannie łaskotał mnie opuszkami palców. Wykrzyczałam przeprosiny nie potrafiąc złapać tchu. Przytulił mnie mocno, a ja przywarłam moim ciałem do jego torsu. Jego serce biło tak szybko, jakby zaraz miało rozerwać pierś. Staliśmy wtuleni w siebie na środku ulicy w ścianie deszczu. Zayn zaśmiał się serdecznie.
 „Co cię tak rozbawiło?” zapytałam ciekawa. „Właśnie sobie przypomniałem, że mieliśmy uciekać przed deszczem” szepnął mi do ucha, cicho chichocząc. Nagle straciłam grunt pod nogami. Bad boy z łatwością usadowił mnie na swoich plecach. Oplotłam jego szyję, a on pewnym krokiem ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Przekręcił klucz i z łatwością wniósł mnie do środka. Oświecił światła, a moim oczom ukazało się przytulne wnętrze. Czułam się tutaj bezpieczna.
„Chodź za mną, dam ci suche ubrania” oznajmił ciągnąc mnie za sobą schodami w górę. Biegłam za nim próbując dotrzymać mu kroku. Jego koszulka była całkowicie przemoczona. Mogłam teraz przyjrzeć się jego idealnie zarysowanym barkom. „Wiem, że się gapisz” rzucił przez ramię Zayn. Na moje policzki wkradł się rumieniec. Chwilę później znaleźliśmy się w przestronnym pokoju z dużym oknem. „Tak właśnie wygląda pokój rasowego bad boya” powiedział z cichym chichotem i skierował się w stronę dużej szafy. Zaczął w niej intensywnie czegoś szukać. Kilka sekund później rzucił w moją stronę koszulę w kratkę, męskie szorty i ręcznik. „Cały czas prosto, drugie drzwi na prawo – łazienka… bez klucza” powiedział ze swoim zawadiackim uśmiechem. Przewróciłam oczami i skierowałam się w wyznaczone miejsce. Upewniłam się, że drzwi są szczelnie zamknięte i zdjęłam z siebie przemoczone ubrania. Zastanawiałam się, jak doprowadzić się do ładu. Włożyłam na siebie pożyczoną od Zayna koszulę i wciągnęłam na biodra o wiele za duże szorty. „Lepsze to niż nic” pomyślałam i wzięłam się za osuszanie włosów. Kilka minut później, gotowa wróciłam pod drzwi jego pokoju. Pociągnęłam za klamkę, a moim oczom ukazał się Zayn w samych bokserkach. Wymamrotałam ciche „przepraszam, już sobie idę” i energicznie zatrzasnęłam za sobą drzwi. Kilka sekund później klamka ponownie opadła w dół, a w drzwiach zobaczyłam uśmiechniętego Zayna nadal w samych bokserkach. „Och, nie powiesz mi, że jesteś taka wstydliwa. Nigdy nie widziałaś mężczyzny w bieliźnie?” powiedział krztusząc się ze śmiechu. Trąciłam go łokciem w brzuch, a on zaczął rozmasowywać obolałe miejsce. Obolałe było jednak jedynie jego ego. Po raz kolejny dziewczyna niższa o 20 cm zignorowała go. Przeszłam obok niego bez słowa i opadłam na duży fotel stojący w kącie. „Zamierasz mnie ignorować? Stoję tutaj w samych bokserkach, a ty postanowiłaś nie zwracać na mnie uwagi?” zwrócił się do mnie, a ja nadal milczałam. Zayn podbiegł do mnie, a ja wyślizgnęłam się z jego objęć i pobiegłam w kierunku drzwi. Niczym dzieci bawiące się w berka zaczęliśmy gonitwę po całym domu. W szybkim tempie zdążyłam zwiedzić kuchnię, kolejną łazienkę i salon. Już miałam cieszyć się z przewagi nad bad boyem, kiedy przez nieuwagę potknęłam się o stos gazet. Upadłam na sofę, a chwilę później poczułam ciężar męskiego ciała na sobie. „Ugh, zejdź ze mnie! Nie potrafię oddychać!” wydyszałam próbując złapać oddech. „Nadal będziesz próbowała mnie ignorować?” zapytał z drwiną w głosie. Wykonałam gwałtowny obrót w bok, a Zayn wylądował na dywanie. Usiadłam na jego umięśnionym brzuchu, nogi przerzuciłam po obu stronach i chwyciłam jego ręce za nadgarstki. „Nadal usiłujesz udowodnić, że jesteś bad boyem?” zaśmiałam się. Kilka sekund później znowu leżałam pod ciężarem jego ciała. Tym razem nie powiedział nic. Zbliżył swoją twarz do mojej i uwodził mnie wzrokiem. Zatopiłam się w jego ciemnych oczach i poczułam delikatne pocałunki na szyi. Rozkosz wypełniła każdy zakamarek mojego ciała. Jego dłoń wędrowała wzdłuż linii, którą wyznaczały guziki koszuli. Jego usta błądziły po moich obojczykach doprowadzając moje ciało do drżenia. Delikatne pocałunki znajdowały, co chwilę nowe miejsca na mojej skórze. Moje oczy pochłaniały widok jego półnagiego ciała. Był tak blisko, tak niebezpiecznie blisko. Wpatrywał się we mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami oczekując na jakiś znak. Mętlik w głowie wcale nie pomagał mi w podjęciu jakiejś sensownej decyzji… decyzji, której nie będę żałować.
Zatopiłam się w jego pięknych oczach na krótką chwilę. Wezbrały we mnie emocje, jakich dotąd nie czułam. Wplotłam palce w jego bujną czuprynę, a moje usta wpiły się w jego wargi. Opuszki jego palców wędrowały po moim ciele. Zachłannie dotykał mojej skóry, jakby chciał poznać każdy cal mojego ciała… jakby bał się, że w jednej chwili mogę zniknąć.
Nagły impuls. Oplotłam łydkami jego nagie plecy. Każdy mięsień był widoczny, a ruch zarysowany. Moje dłonie błądziły po jego ciele, a on uniósł mnie z podłogi. Nadal muskając wargami moje ciało, skierował się w stronę schodów. Moje nogi silniej zacisnęły się wokół jego bioder, a ręce delikatnie masowały jego szyję. Wydawał z siebie ciche pomruki. Przyjemność oblała moje ciało, a zmysłami zawładnęła rozkosz. Nasze pobudzone ciała ocierały się o siebie. Zayn rozpoczął chaotyczne poszukiwania klamki od drzwi jego pokoju. Nie przestając całować, nadal zawzięcie szukał klamki. Wreszcie drzwi ustąpiły, a my wtoczyliśmy się odurzeni namiętnością do środka. Wiedziałam, co miało nastąpić po zatrzaśnięciu się za nami drzwi. Nie zastanawiałam się nad konsekwencjami ani jakimkolwiek sensem całej tej sytuacji. Moje ciało pragnęło tylko być blisko jego ciała. Chciałam czuć jego ciepło, gorący oddech. Opadliśmy na jego ogromne łóżko. Czas się zatrzymał. Zamknęłam oczy, pozwalając mu na wszystko. Teraz było idealnie.

***

Obudził mnie promień słońca ogrzewający odkryty fragment mojej skóry. Błogie ciepło sprawiało, że nie miałam ochoty ruszać się z łóżka. Czegoś jednak mi brakowało. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam puste miejsce obok. Ani śladu obecności Zayna… brak czekoladowych oczu, bujnej czupryny i zawadiackiego uśmiechu na jego twarzy. Podniosłam się i zaczęłam rozglądać się po pokoju z nadzieją na znalezienie jakichkolwiek rzeczy, które mogłabym na siebie wdziać. Podniosłam z podłogi jego za duży t-shirt i szorty, które miałam wczoraj na sobie. Ruszyłam boso w poszukiwaniu bruneta. Od posadzki biło zimno, więc starałam się iść na palcach. W całym domu było cicho. Zeszłam na dół. Mój nos wyczuł zapach świeżo zaparzonej kawy, więc skierowałam się do kuchni. Na okrągłym stoliku stała taca. Kubek z kawą, uroczo przyozdobione kanapki, kwiatek w wazonie… i kartka.

Najpiękniejsza,
najedz się, wyjdź z domu
i skieruj się w prawo.
Mała niespodzianka jest tuż za rogiem
Zayn

Zaintrygowana krótką wiadomością zaczęłam szybko pochłaniać pyszne kanapki i dużymi łykami pić kawę. Szybko uprzątnęłam stół i pobiegłam poszukać czegoś, w czym wyglądałabym w miarę normalnie. Przeglądnęłam zawartość jego szafy oraz podłogi. Zdecydowałam się wciągnąć na siebie wyschnięte już rurki, koszulę Zayna i różowe trampki. Uczesałam włosy w luźny kok i wpięłam w nie kwiatek z wazonu. Zabrałam pośpiesznie komórkę, znalazłam klucze i zamknęłam za sobą drzwi. Trzymałam w ręce liścik i według wskazówki skręciłam w prawo. Wciąż idąc przed siebie, zastanawiałam się, o co właściwie może chodzić. Kilka minut później, kiedy moja cierpliwość została wystawiona na próbę znalazłam się na rogu jakiegoś budynku. „Hmm… jest i róg” pomyślałam i skręciłam. Wtedy znalazłam się w samym centrum zbiegowiska. Grupa ludzi z oburzeniem komentowała jakiś akt wandalizmu i patrzyła w kierunku czegoś, co było poza moim zasięgiem wzroku. Przebiłam się przez tłum, a moim oczom ukazał się ogromny napis na murze starego sklepu.

Być z Tobą… tylko być z Tobą.”

Podeszłam bliżej. Podejrzewałam,  że może to nawiązywać do małej karteczki, którą nadal trzymałam w dłoni. Pod wielkim napisem, małymi literkami zostało dopisane „spójrz w górę”.
Uniosłam głowę patrząc we wskazanym kierunku. Na dachu starego sklepu muzycznego stał mój anioł. Uśmiechał się zawadiacko machając sprayem z farbą. Wyraźnie bawiło go całe to zbiegowisko i widok zbulwersowanych ludzi, którzy nie zdawali sobie sprawy z tego, że sprawca przygląda się im. Zamaszystym ruchem przywoływał mnie do siebie. Przecisłam się przez tłum i zaczęłam szukać wejścia do ruiny sklepu.
„Jest!” pomyślałam, kiedy natknęłam się na stare drzwi z napisem „obcym wstęp wzbroniony”. Kłódka była już zerwana. Uchyliłam niepewnie drzwi i bezszelestnie przekroczyłam próg. W środku panowała niesamowita atmosfera. Szybko wspięłam się po stromych schodach na górę i kilka sekund później znalazłam się na dachu. W oddali stał odwrócony plecami Zayn. Zbliżyłam się cicho w jego kierunku, a ten nawet nie zauważył mojej obecności. Wspięłam się na palcach i zasłoniłam jego oczy, mówiąc z udawanym oburzeniem „co za wandal pomazał te wszystkie mury farbą?! karygodne!”. Roześmiał się serdecznie, zwinnie odwrócił się i przycisnął mocno do siebie. Zachłannie zatopił swoje usta w moich.

Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Poczułam, że zaczynam odpływać. W moich uszach zaczęło piszczeć, a moje ciało oblała fala gorąca. Czułam jak zaczyna mi brakować powietrza, a nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Byłam pewna, że to nie był jeden ze skutków kolejnego namiętnego pocałunku Zayna. Coś działo się z moim ciałem. Czułam jak osuwam się na ziemię, a brunet próbuje utrzymać mnie przy życiu.

~ Wilma

4.06.2013

Przepraszam

Ludzie STRASZNA wiadomość!
Mój laptop się zepsuł! ;/
Jutro jedziemy go zawieźć do naprawy, ale nie wiem, za ile dni będzie gotowy.
Wybaczcie mi, że nie będę, tu teraz kilka dni, nic dodawać.

P.S. Tam są wszystkie moje imaginy! Mam nadzieję, że panowie z obsługi klienta nie będą, w czasie przerwy na kawę, ich czytać buahaahaha!
+ MASA zdjęć z podpisami: Niall♥, Harry♥, Louis♥, Hazza♥, Zayn♥, Liam♥, Nialler♥  itd. hahahhaha ^^.

Jak to mówią TO NIC xd

Jeszcze raz przepraszam!
Pozdrawiam!
~Nicki

3.06.2013

2000!!!!!! ♥

Mówił Wam już ktoś, że jesteście NIESAMOWICI???

2000 wyświetleń!!! Ale się jaram ;33

Chcę w imieniu swoim i Angeliki bardzo serdecznie Wam PODZIĘKOWAĆ! Mam nadzieję, że zostaniecie jeszcze z Nami  :)

3majcie się! Jeszcze raz dziękujemy! <3

~Nicki

1.06.2013

#34. Harry




Był ciepły, słoneczny dzień. Jedyny taki ciepły i piękny od kilku miesięcy w Londynie. Nie marnując czasu zabrałam książkę, telefon i klucze od domu. Spacerując zatłoczonymi ulicami, dotarłam do spokojniejszego miejsca. Założyłam włosy za ucho i usiadłam na ławce w parku, zaraz obok placu zabaw. Uwielbiam dzieci i uśmiecham się zawsze kiedy widzę, że i one się cieszą.

Wyciągłam książkę z torebki i otworzyłam na 35 stronie. Strasznie wciągnęła mnie miłosna opowieść dwójki zakochanych ludzi, że nawet nie zorientowałam się kiedy dotarłam do 150 strony. Słońce zniżało się już do lini horyzontu. Chłodne powietrze owiało moje ramiona.
"Za chwilę trzeba iść" pomyślałam, zerkając na zegarek, który wskazywał 16:46.

Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w grupkę dzieci bawiącą się w berka. Z zamyślenia wyrwał mnie płacz malutkiego dziecka. Odwróciłam głowę w stronę, skąd dochodził płacz.

Zobaczyłam chłopaka, z burzą loków na głowie, pochylającego się nad ciemnozielonym wózkiem  i próbującego uspokoić malucha. Przypatrywałam się jego poczynaniom. Po dłuższej chwili, kiedy chłopakowi nie udało się uspokoić dziecka, postanowiłam do niego podejść.

-Przepraszam, pozwolisz, że teraz ja spróbuję, dobrze? - zapytałam, wpatrując się w jego hipnotyzujące zielone oczy, czekając na pozwolenie. Chłopaka skinął głową. Spojrzałam do wózka i zobaczyłam malutką dziewczynkę z ogromnymi, niebieskimi oczami. Uśmiechnęłam się na jej widok. Delikatnie wzięłam dziewczynkę na ręce i owinęłam kocykiem. Przytuliłam ją do własnej piersi i zaczęłam delikatnie kołysać. Kilka minut później maleństwo spało jak aniołek.

Chłopak stał obok i wpatrywał się we mnie. Czując jego wzrok na sobie, moje policzki natychmiast przybrały purpurowy kolor. Nie chcąc, żeby widział jak działa na mnie jego wzrok, odwróciłam się, ostrożnie włożyłam małą do wózka i przykryłam, aby nie zmarzła.

-Dzięki - powiedział zakłopotany - Nie wiem jak to zrobiłaś, ale jestem ci bardzo wdzięczny.
Uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. Uwielbiam dzieci.
-Zapomniałem się przedstawić - zmienił temat - Jestem Harry.
-Ashley.
Podaliśmy sobie ręce.
-Może się przejdziemy? -zapytał zmieszany.
-Jasne.
Piękny uśmiech chłopaka zawrócił mi w głowie. Zupełnie zapomniałam o tym, że miałam wracać.
Kilka minut szliśmy w zupełnej ciszy. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale z czasem stało się denerwujące. Harry postanowił się odezwać.
-Słuchaj, Ashley... Z miłą chęcią odprowadziłbym cię do domu, ale muszę wracać, żeby wykąpać Lux i położyć ją spać.
-Nie przejmuj się, rozumiem - uśmiechnęłam się. Cholera, za często się przy nim uśmiecham.
-To może dasz się chociaż zaprosić na herbatę?
-Yhm... No... Ja...
-Nie daj się prosić - popatrzył na mnie prawie błagalnym wzrokiem.
Pokręciłam głową i odpowiedziałam.
-Ja...no bardzo chętnie.

Stałam w salonie, z małą Lux na rękach. Harry robił herbatę w kuchni. Cichutko mówiłam do dziecka, a ona wpatrywała się we mnie, tymi swoimi, niesamowicie niebieskimi oczami.
Z kuchni usłyszałam krzyk. Zdezorientowana, pobiegłam tam z dziewczynką na rękach.
-H-harry, co się stało? - patrzyłam na chłopaka, który podstawił właśnie lewą rękę, pod zimną wodę.
-Nic, po prostu się oparzyłem.
-Pokaż.
Harry wyciągnął rękę spod kranu i zakręcił wodę. Chwyciłam Lux jedną ręką, a drugą chwyciłam dłoń chłopaka. Skrzywił się, kiedy przejechałam delikatnie kciukiem po zaczerwienionym miejscu.
-Myślę, że przeżyjesz - zaśmiałam się, po czym opatrzyłam chłopakowi zranione miejsce. Mimo moich przypuszczeń, wcale się nie przeciwstawiał. Myślałam, że będzie mówił, że sam da sobie radę, a tu taka niespodzianka. Wcale nie był takim twardzielem, za jakiego go do tej pory miałam. Zaśmiałam się pod nosem, ale tak żeby Harry nie zauważył.
-Gotowe. Weźmiesz Lux? Ja zaparzę herbatę.
-Jasne - wziął ode mnie dziewczynkę i poszedł do salonu. Zalałam wodą napój, postawiłam kubki na tacy, zabrałam dwie łyżeczki i dołączyłam do Harrego.

Zbliżała się 18:00. Harry zaczął nad czymś intensywnie się zastanawiać.
-Mogę cię przeprosić na moment? Muszę się zająć Lux. Jak zaśnie, będziemy mieć dużo czasu.
-Może ci pomogę? -zaoferowałam, wiedząc, że chłopak nie da sobie sam rady, tym bardziej z oparzoną ręką.

Wspólnymi siłami wykąpaliśmy dziewczynkę. Zawinęłam ją w ręcznik i położyłam na łóżku, zdaje się, jej rodziców.
Harry wspominał, że to córka jego kuzynki, a ta miała iść dzisiaj z mężem na jakąś kolację i chłopak musiał się nią zająć.
Osuszyłam jej delikatne ciało i ubrałam czyste, różowe śpioszki. Położyłam małą do łóżeczka.
-Dzięki, poradzę już sobie - powiedział szeptem Harry - Zejdź na dół, rozgość się.
-Ok, nie ma za co - posłałam chłopakowi delikatny uśmiech i wyszłam z pokoju.
Ledwie zeszłam po schodach usłyszałam płacz małej Lux. Już chciałam się wrócić, ale pomyślałam, że Harry musi sobie poradzić. Ciekawe co by zrobił, gdyby w ogóle mnie tu nie było...
Swoją drogą... To trochę dziwne nie? Poznałam chłopaka w parku, poszłam z nim do domu i razem zajmujemy się dzieckiem jego kuzynki. Moja mama pewnie odchodzi od zmysłów, ale co tam... Powiem jej, że ugh.... poszłam do Amber czy coś. Wyślę jej teraz sms-a!

Harry miał w sobie coś takiego, czego nie potrafię wytłumaczyć. Był dobrze zbudowany, przystojny... BA! I to jak cholernie przystojny! Jego zielone oczy hipnotyzowały w kilka sekund. Wyglądał na odważnego mężczyznę, pana "niemanaświecietakiejrzeczyktórejbymsiębał", ale zachowywał się zupełnie inaczej. Widziałam, że chłopak jest bardzo delikatny i szczery jeśli chodzi o uczucia.

Zerknęłam na duży zegar, wiszący na ścianie. Harry już 10 minut próbował uspokoić Lux. Ostatecznie się złamałam. Pobiegłam na górę. Powoli weszłam do pokoju. Dziewczynka nadal płakała. Harry kołysał ją, ale odrobinę za mocno i chyba to było powodem jej płaczu.

Widziałam w oczach chłopaka zdenerwowanie. Na jego czole błysnęło kilka kropel potu. Rzeczywiście w pokoju było dosyć ciepło. Był zmęczony.
Wzięłam Lux na ręce i zaczęłam ją delikatnie kołysać. Śpiewałam jej cichutko kołysankę. Dziewczynka uspokoiła się i znów wpatrywała się w moje oczy. Podniosła rączkę i zaczęła się bawić kosmykiem moich długich włosów. Chwilę później Lux smacznie spała w moich ramionach. Ułożyłam ją w łóżeczku, przykryłam kołdrą i zostawiając zapaloną malutką lampkę, która dawała stłumione zielone światło, wyszłam z pokoju.

Cicho zeszłam na dół do salonu. Harry siedział zamyślony z kubkiem w ręku. Westchnęłam, trochę głośniej niż zamierzałam. Chłopak odwrócił się i posłał mi spojrzenie w stylu "dzięki, nie wiem co bym bez ciebie zrobił".
-Powiedz mi kim ty jesteś? Aniołem? Ja nie potrafię wysłać jej w krainę snów nawet po godzinie, tymczasem przy tobie ona zasypia w 2 minuty...
Zaśmiałam się cicho.
-No aniołem to może jeszcze nie, ale mam chyba trochę większe doświadczenie.
-Doświadczenie? - zapytał zdziwiony - Masz dzieci?  Wyglądasz mi na, góra, 19 lat.
Na jego twarzy pojawiła się dziwna maska, ukazująca zmieszanie całą tą sytuacją.
-N-nie, ja źle to ujęłam. Opiekowałam się pół roku córką pani Smith, naszej sąsiadki - uśmiechnęłam się - I nie mylisz się co do wieku - zachichotałam - Mam 18 lat.
-Głupio wyszło...
-Nie przejmuj się - powiedziałam i upiłam łyk herbaty, która zdążyła już ostygnąć.
Poczułam wibrację mojego telefonu.
-Przepraszam, pozwolisz, że przeczytam? Pewnie mama...
-Jasne.

Od:Mama
Do:Ashley
Treść: Razem z tatą idziemy na 22:00 do kina. Masz klucze od domu? Nie wróć późno. Najlepiej gdybyś została u Amber na noc. Nie chcę, żebyś chodziła w nocy sama.

Od:Ashley
Do:Mama
Treść: Mam klucze, nie martw się nie wrócę późno :) Kocham Cię!

Źle się czułam z tym, że okłamuję mamę, ale przecież nie mogę jej powiedzieć, że właśnie siedzę u zupełnie obcego chłopaka, pijąc z nim herbatę i dzieląc się z nim moim życiorysem.

Gadaliśmy chyba całą wieczność. Nie kończyły nam się tematy do rozmów. Ani na chwilę w pokoju nie zapanowała cisza.
Usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego klucza w drzwiach.
-To pewnie moja kuzynka Sophie i jej mąż, Ralph - powiedział Harry, wstając z sofy, by sprawdzić, czy to na pewno oni.
Chwilę później w drzwiach stanęła dwójka młodych ludzi. Harry przedstawił nas sobie, podając mnie za jego koleżankę z pracy (nawet nie wiem gdzie pracował!).

Para udała się na górę, a my zostaliśmy sami.
-Bardzo miło spędziłam z tobą dzisiaj czas, ale wiesz... dochodzi już 24 i chyba muszę iść... - mówiłam ze spuszczoną głową. Tak bardzo nie chciałam go opuścić, było mi z nim tak dobrze...
-Odprowadzę cię, nie chcę żebyś sama chodziła o tej porze. Tym bardziej, że to nie jest zbyt bezpieczna okolica.
Skinęłam głową na znak, że się zgadzam. Harry wziął do ręki kurtkę i wyszliśmy.
Po kilkuminutowym spacerze, zrobiło mi się chłodno. Potarłam dłońmi ramiona, okryte jedynie cienkim sweterkiem.
-Zimno ci?
-Trochę - odpowiedziałam, przygryzając wargę.
Harry zdjął swoją skórzaną kurtę i okrył mnie nią. Objął mnie ramieniem, tak, że teraz byliśmy ciasno złączeni ze sobą. Od razu zrobiło mi się cieplej.
-Dziękuję - wymamrotałam, rumieniąc się. Dobrze, że było ciemno i Harry tego nie zauważył. Naprawdę zaczynałam go lubić. Był taki kochany i uroczy. Jego ramiona i obecność dawały mi poczucie bezgranicznego bezpieczeństwa.
-Nie ma za co, piękna - teraz moje policzki były już w kolorze dojrzałego buraka. Na prawdę starałam się opanować emocje, ale moje serce samo zaczęło bić kilka razy szybciej.
-Jesteś urocza, kiedy się rumienisz - powiedział. Cholera. Zauważył. Spuściłam głowę pozwalając włosom opaść na twarz. Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy.
Szliśmy wzdłuż alejki, wtuleni w siebie. Wyglądaliśmy jak para, a tak na prawdę, znałam Harrego tylko jeden dzień. Mój rozum mówił mi, że to nie możliwe, żebym zakochała się w chłopaku, którego ledwie znam, jednak serce nie sługa...

Odważyłam się na niego spojrzeć. Patrzył prosto przed siebie, ale kąciki jego ust delikatnie uniosły się, kiedy złapał mnie na gorącym uczynku. Znów te piękne dołeczki...Rozmarzyłam się.
-Kochana, czemu tak mi się przyglądasz hmm? - zaśmiał się.
Nie odpowiedziałam. Poczułam nagłe ciepło na policzkach. Ugh... Muszę nauczyć się nad tym panować...

Dotarliśmy pod drzwi mojego domu.
-Cóż... dziękuję Harry - powiedziałam, nie patrząc mu w oczy. Ściągnęłam jego kurtkę i podałam mu. Wziął ją do ręki i zrobił krok w przód. Teraz dzieliło nas tylko kilka centymetrów. Powietrze wokół nas zaczęło gęstnieć, a ja nie wiedziałam co zrobić. Moje serce znów przyspieszyło.

-Ashley, pocałuj mnie - powiedział szeptem.
Otworzyłam szeroko oczy.
-C-c-cooo? - zaczęłam się jąkać nie wiedząc, czy to co usłyszałam było prawdą, czy wytworem mojej wyobraźni.
-Pocałuj mnie!
Stałam oszołomiona, jednak po chwili namysłu wspięłam się na palce i musnęłam delikatnie jego usta. Oddaliłam się, a Harry przygryzł dolną wargę. Jaki on był seksowny...
Chwilę później naparł na mnie swoim ciałem, przyciskając mnie do drzwi. Wpił się w moje usta z całą brutalnością jaka była w nim ukryta. Przejechał językiem po moich wargach, prosząc o wstęp do środka. Nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Nie mam pojęcia ile trwał, ale to zdecydowanie był najlepszy pocałunek w moim życiu.
Chłopak oderwał się na chwilę ode mnie, żeby zaczerpnąć powietrza.
-Harry...ja...przepraszam - otworzyłam drzwi, wbiegłam do domu i zatrzasnęłam je z hukiem.
Musiałam przemyśleć wszystko. Całowałam się z nieznajomym chłopakiem....

_______________________________

Jest sprawa... Jeżeli wymyślicie jak co może wydarzyć się dalej, napiszę kolejną część. Ja na prawdę nie mam żadnego oryginalnego pomysłu jak rozwinąć tę historię.... Więc jeśli chcecie drugą część to napiszcie, może jednak uda mi się coś wymyślić. 
Ściskam
~Nicki