26.05.2013

#32. Louis




Biegłam w pośpiechu na uczelnię, ponieważ dzisiaj mój budzik postanowił zrobić sobie wolne i nie zadzwonił. Było zimno jak cholera. Poprawiłam torbę na ramieniu. 
Miałam ubrane zielone, wąskie spodnie, czarne vansy i skórzaną brązową kurtkę. Szczerze mówiąc to nie rozstawałam się z nią odkąd tu przyjechałam. Londyn nie należy do najcieplejszych miast. 

W ręku trzymałam kilka notesów, które porwałam w biegu ze stolika w salonie. Byłam spóźniona już 10 minut, więc przyspieszyłam kroku, dysząc ciężko. 

Zbliżałam się do zakrętu, kiedy poczułam silne, dobrze zbudowane męskie ciało na swoim. Jeknęłam z bólu, nie wiedząc co się dzieje. Wszystkie notesy wypadły mi z ręki na ziemię. Przykucnęłam i zaczęłam je zbierać, nie zawracając sobie głowy mężczyzną na którego wpadłam. Ku mojemu zdziwieniu, nie był to mężczyzna, tylko chłopak, może w moim wieku. Pomógł mi pozbierać moje zeszyty i podał mi rękę. Założyłam włosy za ucho i zarumieniłam się lekko, widząc jego niebiesko-zielone oczy wpatrujące się w moją twarz. 
-Przepraszam - zaczął - nic ci nie jest?
-N..nie ma za co... -zaczęłam się jąkać - Tak, w porządku - uśmiechnęłam się - Przepraszam, ale śpieszę się na zajęcia...
-Ohh - wydał z siebie smutne westchnienie - Rozumiem.
Kiedy odchodziłam, chłopak złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się zdezorientowana. 
-Czy coś się stało? - zapytałam.
-Nie, ja tylko pomyślałem... Co robisz dzisiaj po południu? 
-Mam wolne, lekcje kończę o 14:00 - powiedziałam, posyłając mu najpiękniejszy uśmiech jaki umiałam. 
-Może poszłabyś ze mną na kawę? Do "Sweet coffe", o 17:00?
-Huh? To znaczy, ugh.. no pewnie. Byłoby miło. Naprawdę się śpieszę, do zobaczenia później - pomachałam mu i pobiegłam w stronę szkoły.

To dziwne nie uważacie? Umówiłam się z chłopakiem, na którego przypadkiem wpadłam na ulicy, nie wiem kim jest, jak się nazywa, czym się zajmuje. Postanowiłam na wszelki wypadek powiedzieć o tym przyjaciółce Lillie.

Jej reakcja, nie tyle mnie zdziwiła co przeraziła:
-Umówiłaś się z nieznajomym? Jesteś taka nieodpowiedzialna Naomi! Przecież on może ci coś zrobić...Zaraz, zaraz w co ty się ubierzesz? Zabieram cię do siebie, pożyczę ci coś ładnego!
Najpierw zaczęła mnie opieprzać, a potem martwi się o to co założę... Nie ogarniam jej zachowania, ale za to ją uwielbiam. 

Po szkole pobiegłam do domu, wzięłam krótki, odświeżający prysznic. Szybko wyciągnęłam z torby bluzkę w granatowo - białe paski, którą dała mi przyjaciółka. Do tego ubrałam czerwone rurki i czarne szelki, którym pozwoliłam luźno wisieć i białe trampki. 

Doszłam do kawiarni kilka minut przed czasem, jednak chłopak już na mnie czekał. Weszłam do środka i podeszłam do stolika, przy którym siedział. Wstał i chcąc się ze mną przywitać, parsknął śmiechem. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Zaczął mi się przyglądać nie przestając się śmiać. Ja też obejrzałam go sobie od stóp do głowy. Białe trampki, czerwone, wąskie spodnie, czarne szelki zwisające po bokach, koszulka w biało granatowe paski... I co było w tym takiego śmiesznego?

Zaraz zaraz! Ja też parsknęłam śmiechem. Byliśmy ubrani jak bliźniaki. 
-Cóż... 
-Naomi - dokończyłam za niego.
-A więc Naomi, widzę, że mamy ten sam gust - powiedział nie przestając się śmiać - Siadaj.
Wskazał ręką na krzesło, na przeciwko jego. Oboje siedliśmy do stołu.
-Czego się napijesz? - podał mi menu.
-Może cappucino... - uśmiechnęłam się.
Zamówiliśmy swoje napoje i kiedy kelnerka odeszła od naszego stolika zapadła niezręczna cisza.
-Nieznajomy... - zaczęłam próbując rozluźnić atmosferę - Mogę poznać twoje imię? - zaśmiałam się.
-A tak, nie przedstawiłem się - podrapał się w tył karku - Jestem Louis... - uśmiechnął się.
-Miło mi.
Kelnerka wróciła z naszymi napojami, ustawiła filiżanki na stoliku i odeszła. 
Znów zapanowała cisza. Po raz kolejny postanowiłam ją przerwać.
-Wiesz, Louis, kiedy byłam mała, mieszkaliśmy daleko stąd. Miałam tam przyjaciela, który też nazywał się Louis. Zawsze uwielbiał wszystko w paski i to chyba dzięki niemu prawie cała zawartość mojej szafy jest w ten wzór... - zaśmiałam się. 
Chłopak z zainteresowaniem wysłuchiwł mojej opowieści.
-Ja też od dziecka uwielbiam paski! 
-I kolorowe spodnie!
-I kolorowe spodnie! - powiedzieliśmy równocześnie. Wybuchliśmy śmiechem.
-Mamy wiele wspólnego - zaśmiał się Louis. 
-Tak, zdecydowanie.
Dobry humor już nas nie opuszczał. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Louis opowiadał mi dużo o sobie. Ja też powiedziałam mu parę słów z mojego życiorysu.
Właśnie zwijałam się ze śmiechu, bo Lou opowiedział mi dowcip, kiedy do kawiarni wpadł wysoki chłopak z kręconymi włosami.
-Harry? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony Louis.
-TOMLINSON! Co ty sobie wyobrażasz? Od godziny jeżdżę z Paulem po całym mieście i Cię szukam!
-J..jak go nazwałeś? - wtrąciłam się. Chłopak spojrzał na mnie jakbym spadła z choinki.
-Tomlinson. Tak się nazywa. Louis Tomlinson. Myślałem, że przedstawiasz się każdej panience - rzucił z sarkazmem do Louisa.
Patrzyłam z niedowierzaniem na ich dwójkę.
-Jaa...- zaczął paskowany, ale nie dane było mu dokończyć.
-Stary! Dwie godziny temu miałeś być w studiu! Zapomniałeś, że nagrywamy dzisiaj teledysk?! W ogóle, kim ona jest? - wskazał na mnie palcem - Do cholery! Louis, nigdy nie opuściłeś żadnej próby.... Co się z tobą dzieje?! - lokaty wręcz kipiał ze złości.
A ja dalej wpatrywałam się w Lousia, nie mogąc uwierzyć. Samotna łza spłynęła po moim policzku. Bez ostrzeżenia rzuciłam się chłopakowi na szyję. On nie wiedział o co chodzi, ale w tym momencie najważniesze było to, że miałam go spowrotem.
To Louis. Mój kochany przyjaciel z dzieciństwa.

Odkleiłam się od niego i czując na sobie spojrzenia wszystich ludzi w kawiarni zaczerwieniłam się.
-Wychowywałeś się w Doncaster? - zapytałam, widząc, że Lou otwiera usta, żeby coś powiedzieć.
-Ja, no... Tak. Ale co to ma do rzeczy?
-Pamiętasz małą piaskownicę na placu zabaw? Zawsze budowałeś tam zamki z małą dziewczynką z dwoma warkoczykami, prawda? Wasze mamy często spędzały ze sobą czas i codziennie, któraś kupowała wam lody o truskawkowym smaku? Te które najbardziej lubiliście. Później mała blondynka, przeprowadziła się z rodzicami do innego miasta. Straciliście kontakt prawda?
Chłopak stał wpatrzony we mnie nie wiedząc co powiedzieć. Ja, podczas wspominania tych cudownych lat, rozkleiłam się na dobre.
-Naomi....moja mała Naomi. To naprawdę ty... Nie mogę uwierzyć... 
Wtuliłam się w tors chłopaka chcąc jeszcze przez chwilę nacieszyć się jego obecnością. 
-Ekhem... - przypomniał o swojej obecności brunet z burzą loków na głowie - Czy ktoś mi powie co się tu dzieje?
-Harry... to jest moja przyjaciółka z dzieciństwa, Naomi. Naomi, to mój przyjaciel Harry. Gramy razem w zespole. 
-W zespole?!
-Tak, nazywa się One Direction... może słyszałaś - uśmiechnął się.
-Szczerze powiedziawszy, to niesłyszałam. Mam tyle nauki na uczelni, że w ogóle nie słucham muzyki. 
-To może pojedziesz z nami? Kręcimy dzisiaj pierwsze ujęcia do nowego teledysku. Posłuchasz i powiesz, czy ci się podoba, dobrze?
-Jasne, bardzo chętnie.
Louis zostawił na stoliku kilka banknotów i pociągnął mnie do samochodu, wychodząc za Harrym z kawiarni. 

W ten oto sposób odzyskałam mojego starego przyjaciela. Ciekawe, że los właśnie tak to sobie wszystko ułożył. Po dzień dzisiejszy ciągle śmieję się, przypominając sobie nasze pierwsze spotkanie po latach. Mimo tak długiej rozłąki, nadal lubimy to samo. 
Pojechałam z chłopakami na próbę i od razu "zakochałam" się w ich muzyce. Teraz jestem ich wielką fanką. Spodobał mi się Niall. Tak jakby... No chyba coś między nami zaiskrzyło. 
Obecnie jesteśmy parą. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że chłopcy spędzają u mnie prawie 24 godziny na dobę. Możecie sobie wyobrazić jak wygląda mój dom, po wizycie piątki chłopaków... ;)
_______________________________

Hej! <3
Dawno nic nie dodałam, więc postanowiłam napisać coś dłuższego... Niezbyt mi to wyszło, ale musicie się nacieszyć 3,5-stronowym imaginem xd.
A tak wgl to, to jest mój pierwszy imagin z Louisem w roli głównej! Trzeba to oblać haha ^^
Zostawcie jakiś komentarz. Choćby głupi emotikon, plissss!

~Nicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz