6.04.2013

#19. Zayn

SIEMKA! ♥
Ostatnio tak mnie jakoś natchnęło :)
Postanowiłam jednak, że nie kończymy z blogiem.
Jeżeli nie dla Was, będziemy pisać imaginy dla siebie, bo to uwielbiamy i ciężko byłoby się nam z tym rozstać. Zatem, jeżeli z nami zostajecie, to super, a jak nie, to nie. Nie trzymamy nikogo na siłę ;)

1000 WYŚWIETLEŃ!!!! OGARNIACIE? BO JA NADAL NIE :P JESTEŚCIE WSPANIALI ♥
DZIĘKUJEMY xx.


Miłej lektury kochani!



Spotykałam się z Zaynem już kilka miesięcy. Był kochany, troskliwy i opiekuńczy. Uwielbiałam, kiedy całował mnie w czoło, albo nosił na rękach. Nie wyglądał na takiego, ale był naprawdę kiepski w nazywaniu swoich uczuć. Ale nawet sposób w jaki to robił, był uroczy. Ja, parę dni temu poznałam osobiście jego rodziców. Byli to naprawdę bardzo mili ludzie. Teraz przyszła kolej na przedstawienie chłopaka moim rodzicom.
Stresowałam się chyba bardziej niż on. Zayn miał przyjść dopiero o 18:00, była 10:00, a cały dom wysprzątany był już na błysk. Mama piekła ciasto, ciasteczka i wszystko co było jeszcze możliwe.
Wszyscy byli bardzo przejęci, dzisiejszą wizytą mojego chłopaka. Bałam się trochę, jak rodzice zaakceptują to, że Zayn jest 4 lata odemnie starszy. Ale nam to nie przeszkadzało. Wiek się dla nas nie liczył. Liczyło się tylko to, że się kochamy i nie wyobrażamy sobie życia bez siebie. Kolejną rzeczą której się obawiałam to to, że Zayn ma tatuaże. Moi rodzice, szczególnie tata ich nie cierpiał. Zawsze mówił, że ludzie z tatuażami są fałszywi... Nie mam pojęcia czemu tak uważał. Może jakieś wspomnienia z przeszłości? Nigdy mi nie opowiadał.
Pobiegłam do pokoju, słysząc dźwięk mojego telefonu.

Zayn:
"Kocham Cię! Pamiętaj to! Bez względu na to, czy Twoi rodzice mnie polubią, czy nie xx."

[T.I.]:
"Ja też Cię kocham Zayn i boję się jak cholera xo"

Zayn:
"Nie bój się! Wszystko będzie dobrze. To przecież tylko rodzinne spotkanie :* Zawsze mogę wziąść Cię na ręce i porwać, uciekając przez okno xx."

Cały Zayn. Zawsze umiał poprawić mi humor i dodać otuchy. Za to właśnie go uwielbiałam.

[T.I.]:
"Dzięki Zayn xx. "

Odpisałam i rzuciłam telefon na łóżko. Podeszłam do szafy, wyciągłam wszystkie sukienki.
Wybranie odpowiedniego stroju zajęło mi aż dwie godziny. Zdecydowałam się na białą, zwiewną sukienkę z turkusowym, cieńkim paskiem. Kilka następnych godzin spędziłam przeglądając strony w internecie. Nie mogłam się na niczym innym skupić, minuty strasznie mi się dłużyły. Lecz, im bliżej spotkania, tym bardziej chciałam go odwlec. Dochodziła 17:00. Ubrałam sukienkę, umalowałam się delikatnie i zakręciłam fale na włosach. Umówiłam się, że spotkamy się o 17:30, z Zaynem w parku, a stamtąd pójdziemy do mnie. Ubrałam szybko jakieś buty i wyszłam.
Idąc w kierunku parku cieszyłam się na samą myśl o tym, że już za chwilę poczuję słodki smak jego ust.
Stał tam, oparty o drzewo i przyglądał się dzieciom, goniących się między drzewami. Miał ubraną ciemną koszulę, z krókim rękawem i czarne, wąskie spodnie. Gdy mnie spostrzegł, ruszył w moim kierunku. Ja podbiegłam do niego, rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam całować. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, Zayn przytulił mnie, tak jakby miał za chwilę stracić mnie na wieczność.
-Zayn? - zaczęłam niepewnie.
-Tak, skarbie? - zatopiłam się w jego czekoladowych oczach i nagle zapomniałam co chciałam mu powiedzieć.
-Już nic. Kocham Cię wiesz?
-Ja Ciebie bardziej - powiedział i pocałował mnie czule.
Złączyliśmy nasze dłonie i poszliśmy w kierunku mojego domu. Stanęliśmy przed drzwiami.
-Zayn, boję się.
-Hej! Myszko będzie dobrze, obiecuję. - dał mi buziaka w czoło. Często tak się do mnie zwracał. "Myszko", to było takie urocze.
Nacisnęłam klamkę i weszliśmy do środka.
-Mamo, Tato! Jesteśmy! -zawołałam.
Zaprowadziłam Zayna do salonu, gdzie czekali już na nas rodzice.
-To jest Zayn, mój chłopak - przedstawiłam go.
-Mmmiło nam - wycedziła mama i podała mu rękę. Ten, jak przystało na prawdziwego dżentelmena, pocałował delikatnie jej rękę. Mój ojciec spoglądał na niego i rówież podał mu rękę. Uścisnęli sobie dłonie.
-No to siadajcie - mama wskazała ręką na kanapę. My trzymając się za ręce, posłusznie usiedliśmy.
Całe to spotkanie było co najmniej dziwne. Mama starała się nawiązać rozmowę, Zayn chętnie odpowiadał na jej pytania, nawet jeśli były dziwne. Mój ojciec, tylko siedział i badawczo przyglądał się Zaynowi.
-Wybaczą mi państwo, pójdę zapalić. - powiedział Zayn. Skarciłam go wzrokiem, a on od razu zrozumiał o co mi chodzi.
-TO TY PALISZ? - wykrzyczał tata, wstając na równe nogi. Zayn nie wiedział co ma zrobić. Nie dziwiłam mu się. Ja też byłam przerażona całą tą sytuacją.
-Proszę opuść natychmiast nasz dom. Narazie proszę, potem mogę zacząć....- nie skończył, bo Zayn wstał od stołu i udał się w kierunku drzwi. Pobiegłam za nim.
-Zayn... Ja przepraszam - nie miałam pojęcia jak mam się w tej sytuacji zachwować. Ten bez słowa wyszedł, trzaskając za sobą drzwiami. Teraz czekała mnie rozmowa z rodzicami. Chyba jedna z najpoważniejszych rozmów w moim życiu.
-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?!? - zaczął tata - I jak on wygląda! Te tatuaże. Przecież dobrze wiesz, że ich nienawidzę!!!
-[I.T.O.] przecież da się to inaczej załatwić, nie trzeba krzyczeć - próbowała uspokoić go mama.
-ALE MY SIĘ KOCHAMY! - wykrzyczałam, czując jak moje łzy, które zbierały się już jakiś czas, zaczęły spływać po moich policzkach.
-Dziecko! Ty masz dopiero 16 lat! Ty nic o tym nie wiesz! Nie masz pojęcia, co to znaczy.
-A właśnie, że wiem! I to nawet więcej, niż się wam wydaje! - nie dawałam za wygraną. Rodzice nie umieli pojąć, że moim ukochanym, jest ten chłopak.
-I jeszcze pali papierosy! Nie zdziwiłbym się, gdybym zobaczył ciebie z papierosem. Ten chłopak cię zniszczy, rozumiesz! - tata zdawał się mnie w ogóle nie słuchać.
-Mam was dość! Jeżeli nie potraficie zaakceptować Zayna, to znaczy, że nie akceptujecie własnej córki. - w tym momencie uciekłam z kuchni, gdzie odbywała się ta rozmowa, do swojego pokoju. Zatrzasnęłam z hukiem drzwi i zamknęłam je na klucz. Rzuciłam się na łóżko, chowając twarz w poduszkę. Nie przestając płakać, rozmyślałam nad tym co się przed chwilą wydarzyło.
Co Zayn teraz o myśli o mnie i o mojej rodzinie? Zachował się dziwnie, kiedy mój tata na niego naskoczył. Chociaż nie dziwię mu się. Ja też zrobiłabym podobnie.
-[T.I.] otwórz, natychmiast! - krzyczał ojciec i walił pięścią w drzwi. W tym momencie zaczęłam się go bać. Nie oddzywałam się. Słyszałam tylko jak kłóci się z mamą. Próbowali nakłonić mnie do otwarcia drzwi, jednak ja nie uległam. To przeze mnie rodzice krzyczeli na siebie. Nie wytrzymałam tego. Byłam dla nich tylko zbędnym ciężarem. Byłam jednym wielkim problemem.
Wstałam, wyciągłam z szafy mój duży plecak i wrzuciłam do niego bluzę, jakiś t-shirt, słuchawki, mój pamiętnik i długopis. Zabrałam moje wszystkie oszczędniści.
Zaczekałam aż rodzice, pójdą spać. Ubrałam się ciepło, zabrałam kurtkę, wygodne buty i po cichu wyślizgłam się z domu. Uciekłam, tak uciekłam. Przecież nie byłam im już potrzebna. Teraz liczyła się dla mnie tylko miłość, którą darzyłam Zayna.

Szłam wolno ulicą, zmierzając do domu ukochanego. Miałam nadzieję, że mi pomoże. Dotarłam pod biały elegancki domek. Tylko w salonie, widać było stłumione światło. Zerknęłam przez okno, żeby zobaczyć, czy Zayn jest sam, czy może, któryś z jego kolegów go odwiedził. W kominku rozpalony był ogień, a na kanapie siedział Zayn. Nie wyglądał na przejętego całą tą sprawą. Przed nim na stoliku leżały dwa kieliszki, napełnione winem. DWA? Zaraz, zaraz coś było nie tak. To co wtedy zobaczyłam, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Do Zayna, dołączyła jakaś lafirynda w skąpym ubraniu. Usiadła na nim i zaczęła go namiętnie całować. A on się temu w ogóle nie sprzeciwiał. Poczułam ukłucie w sercu. Czułam jak łzy zaczynają zbierać mi się pod powiekami. To było okropne. Szybko się pocieszył. Oparłam się plecami o mur i zsunęłam się na ziemię. Płakałam. Jak on mógł mnie tak skrzywdzić? A ja go tak kochałam, byłam gotowa poświęcić dla niego życie. Musiałam stamtąd odejść. W innym wypadku, straciłabym panowanie nad sobą i zrobiłabym coś, czego bym później bardzo żałowała. Pobiegłam w kierunku rynku.
"Co mam teraz ze sobą zrobić?" myślałam. Przecież nie wrócę do domu. Nie chcę tam wracać. Stanęłam nad fontanną. Nabrałam trochę wody do ręki. Ciecz przelała mi się przez palce, spadając z powrotem. "Woda...Tylko to może mi już pomóc" pomyślałam.
Pobiegłam w kierunku najbliższego studia tatuaży. Byłam zdesperowana, nie wiedziałam co dokładnie robię. Był środek nocy, ale znalazłam jeszcze jeden salon, który był otwarty.
Gruby, łysy facet zdziwił się, że w środku nocy, przychodzi do niego nastolatka, która chce wytatuować sobie napis na plecach. Ale bez zastanowienia, wykonał to o co go poprosiłam. Widziałam, że chodziło tylko o kasę. Moje oszczędności, pozwoliły mi na zrobienie dość dużego tatuażu. Bałam się jak cholera. Ale ten fizyczny ból, nigdy nie będzie silniejszy, niż ten który przeżywałam przez Zayna i rodziców. Godzina i było po wszystkim. Wyszłam zadowolona z salonu, kierując się na najbliższy most. Stanęłam przy barierce. Poczułam chłodny powiew wiatru. Byłam zdecydowana. To już koniec. To najlepsze co mogę teraz zrobić. Odciążę wszystkich. Miałam nadzieję, że to co mnie spotka, tam po drugiej stronie, będzie lepsze niż to co spotkało mnie w tym świecie. Zayn nie wątpliwie był jedną z tych lepszych "rzeczy", jednak po tym co mi zrobił....Przeszłam na drugą stronę barierki. Wciągnęłam powietrze, zamknęłam oczy i rozłożyłam ręcę w bok. Czułam się jak Rose z "Titanica". Jeszcze raz spojrzałam na tysiące świateł w oddali. Delikatnie przechyliłam się do przodu i poczułam, że spadam. Byłam taka wolna. Ostatnie co pamiętam to woda, lodowata woda. Umarłam.

Chcecie wiedzieć co wytatuowałam sobie na plecach?

"Prawdziwa miłość nigdy nie umiera, kocham Cię mimo wszystko".

~Nicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz