20.04.2013

#23. Harry (Część 2)

Zapomniałam napisać przy pierwszej części,
że Harry jest normalnym chłopakiem.
One Direction nie istnieje.
Część 1


-Harry!!! Aaaa! Boli!!! - zaczęłam krzyczeć, zaraz po tym jak poczułam nagły i bolesny skurcz.
-[T.I.] jedziemy do szpitala! Wytrzymaj jeszcze chwilę! Uspokój się i oddychaj! - zaczął mnie uspokajać i przyspieszył.

Kilka minut później byliśmy na miejscu. Chłopak zaniósł mnie na rękach na oddział, bo nie byłam w stanie zajść tam o własnych siłach. Zabrali mnie na salę. Ból był nie do wytrzymania.

Urodziłam dwie córeczki. Wyczerpana od razu zamknęłam oczy i zasnęłam. Moje maleństwa zabrano na badania. Harry cały czas był przy mnie i trzymał moją rękę. Cieszyłam się, że chce przeżywać to razem ze mną.


***

Obudził mnie dźwięk maszyn szpitalnych (nie wiem jak to ująć, kojarzycie chyba o co mi chodzi xd). Delikatnie otworzyłam oczy. Czułam się cała obolała. Podniosłam głowę i zobaczyłam Harrego, śpiącego na moich nogach. Wciąż trzymał moją dłoń.
-Harry - powiedziałam bardzo cicho. Nie miałam więcej siły. -Harry - powtórzyłam trochę głośniej. Chłopak obudził się. Wyglądał na zmęczonego.
-[T.I.] - zaczął swoim niskim głosem - jak się czujesz?
-Pomijając fakt, że wszystko mnie boli, to dobrze - uśmiechnęłam się - ale ty nie wyglądasz najlepiej. Jedź do domu, połóż się spać i wróć wypoczęty, ok? - cmoknęłam go w policzek. Wbrew pozorom, kosztowało mnie to wiele wysiłku i bólu.
-Nie, naprawdę zostanę - uśmiechnął się ukazując rząd swoich idealnych ząbków - chcę dotrzymać towarzystwa młodej mamusi.
Wtedy do sali wszedł lekarz.
-Dzień dobry. Panie Styles, czy możemy porozmawiać?
-Tak, oczywiście.
Oboje wyszli na korytarz i chwilę o czymś rozmawiali. Ciekawe co u moich córeczek....
Razem z Harrym wybraliśmy imiona już dawno. Dla chłopców: James i Braian, a dla dziewczynek Anabell i Darcy. Nie znaliśmy płci dzieci, więc przygotowaliśmy się na obie możliwości.


*Oczami Harrego*
-Ale Panie doktorze!? Jak ja mam jej to powiedzieć? Przecież ona się kompletnie załamie. - czułem jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Nie mogłem dać im się ujawnić. Nie teraz.
-Musi się dowiedzieć. To przecież ich matka.
-Powiem jej, ale w swoim czasie. Na razie jest zmęczona. I tak już wiele przeszła - powiedziałem starając się odwlec sytuację. I jak ja niby miałem jej to wytłumaczyć?
Pan Scoots odszedł, a ja opierając się o ścianę, zsunąłem się po niej na ziemię. Schowałem twarz w dłoniach. "Nie mogę się teraz rozpłakać, bo [T.I.] będzie pytać co się stało" powtarzałem sobie w myślach.  Czemu życie musi być takie skomplikowane?
Wziąłem głęboki oddech i wróciłem do sali, w której leżała [T.I.]. Starałem się ukryć wszystkie emocje, jednak nie było to proste, widząc ją uśmiechniętą, mimo, że wszystko ją bolało. Była taka szczęśliwa.
Nie. Nie mogłem. Nie byłem w stanie.
"Dlaczego?"- tylko takie pytanie chodziło mi po głowie. Do tej pory nie umiałem tego pojąć. Jak to się stało? Dlaczego? Czy to miała być jakaś kara? Jeśli tak to za co? Czemu? Czemu akurat to musiało się przytrafić nam?!


*Oczami T.I.*
Jestem najszczęśliwszą mamą dwójki cudownych córeczek. Jeszcze ich nie widziałam, ale wiem, że są piękne. Wrócił Harry. Ciekawe o czym rozmawiali... Uśmiechnęłam się mimowolnie, widząc jego nieułożone włosy w kompletnym nieładzie i wygniecione ubrania.
Ale on zamiast odwzajemnić uśmiech, tylko popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. To było do niego niepodobne.
-Co jest? Wszystko w porządku? - zapytałam - Nie wyglądasz za dobrze... Jesteś blady.
-Wszystko ok, to tylko zmęczenie.
-Jesteś pewien?
-Tak - zapewniał mnie. Usiadł koło mnie, na łóżku i uśmiechnął się delikatnie.
-Nie mogę się już doczekać, kiedy je zobaczę! Muszą być prześliczne, w końcu mają takiego przystojnego tatusia - powiedziałam śmiejąc się i musnęłam jego usta. Ten tylko wstał i wyszedł z sali, nic nie mówiąc. Nie rozumiałam jego zachowania. Po rozmowie z lekarzem zaczął być jakiś dziwny...
-Harry! Zaczekaj! Gdzie idziesz? - wołałam za nim, jednak ten się nie odwrócił.


*Oczami Harrego*
Biegłem korytarzem w stronę najbliższej łazienki. Jedna część mnie chciała skakać z radości, ale ta druga chciała płakać. Wpadłem do pomieszczenia, nikogo tam nie było. Oparłem dłonie na umywalce i popatrzyłem w lustro. Poczułem słone łzy, spływające mi po policzkach.
Iść? Zostać? Nie iść? Uciec? Wrócić?
Wyszedłem z toalety cały zapłakany. Szedłem przed siebie. Poprosiłem pielęgniarkę, aby zaprowadziła mnie do sali, w której leżą noworodki. W pomieszczeniu było kilka inkubatorów. Kobieta wskazała mi ten, w którym leżała moja mała córeczka. Zobaczyłem słodko śpiące maleństwo. Była taka śliczna. Taka drobna i bezbronna. Wiedziałem, że będę ją chronić przed całym złem tego świata. Zobaczyłem na jej rączce obrączkę "Darcy Styles". Dotknąłem palcami inkubatora. Znów się rozkleiłem. Jednak teraz chyba były to łzy szczęścia. Ból i cierpienie odeszło na krótką chwilę w zapomnienie.
Musiałem być silny. Dla niej i dla [T.I.].
Ona musi się w końcu dowiedzieć. Jeszcze raz moje oczy nacieszyły się widokiem mojego największego skarbu. Wróciłem do narzeczonej.

***

- Harry, co się stało? Dlaczego wybiegłeś, tak bez słowa? Czemu płaczesz? - zapytała zszokowana.
-[T.I.] posłuchaj....

C.D.N.
__________________________________________________
1250 wyświetleń! Jesteście WIELCY
Jeden komentarz bardzo proszę!!! Zlitujcie się... ;P
Podobały Wam się ostatnie imaginy z gifami? Chcecie więcej? Piszcie ;D

~Nicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz