9.03.2013

#6. Liam

Cześć!
Krótki imagin o Liamie.
Moja pierwsza praca, mam nadzieję, że się Wam spodoba :)
Liczę na Wasze komentarze i opinie :D



 
Właśnie przeprowadziłam się do Londynu. I mówię to w sensie dosłownym, jestem tutaj od kilku godzin i już zdążyłam się przekonać, że to wcale nie jest takie wspaniałe miasto, w którym spełniają się wszystkie marzenia. Stałam przed drzwiami mojego nowego domu i czekałam na firmę, która miała przywieźć moje meble. Część z nich już od jakiegoś czasu stała w środku, ale wystąpiły jakieś komplikacje i resztę przywieźli dopiero teraz. Przyjechali, 'nareszcie' pomyślałam. Zatrzymali samochód przed domem i wypakowali wszystkie meble na chodnik. Myślałam, że najpierw chcą je wszystkie wyciągnąć, a dopiero później wniosą mi je do środka, ale chyba się pomyliłam.
-To my już jedziemy - powiedział kierownik firmy - chłopaki zbierać się!
-Co? Chwileczkę ! - wykrzyczałam przerażona - jak to jedziecie?! Nie możecie mnie z tym wszystkim tak zostawić! Przecież ja tego sama nie dam rady wnieść! - krzyczałam w stronę faceta, który udawał, że mnie nie słucha. Wsiadł do samochodu i przez otwartą szybę powiedział tylko:
-Przykro mi, musimy jechać. Powodzenia! - uśmiechnął się i pomachał mi. Skrzywiłam się. 'Co za idioci'.
-I co ja teraz z tym zrobię ? - powiedziałam pod nosem, rozglądając się wśród mebli. Zdenerwowana i zła, usiadłam na krawężniku i schowałam twarz w dłoniach. Zastanawiałam się co powinnam teraz zrobić. Zadzwonić? Ale do kogo? Nie chciałam niepokoić rodziców, w końcu byłam tu dopiero parę godzin i już wpadłam w niezłe tarapaty. Najgorsze było to, że usłyszałam grzmot. 'No pięknie, jeszcze do tego zaraz zacznie padać' pomyślałam. Czułam się taka bezsilna i bezradna.
-[T.I.] weź się w garść i pomyśl, jakoś musisz sobie poradzić.- mówiłam sama do siebie i próbowałam dodać sobie otuchy. Wstałam i zaczęłam powoli przesuwać fotel w kierunku drzwi. Był ciężki, bardzo ciężki, zmęczyłam się samym tym, że go pchałam. A żeby wnieść go do domu, trzeba było pokonać jeszcze trzy schody. 'Nie dam rady sama tego zrobić. Przydałby się przynajmniej jeden silny facet' myślałam. Oparłam się rękami na fotelu i jakby za dotknięciem czarodziejskiej róźdżki usłyszałam za sobą męski głos.
-Hej? Wszystko w porządku? - zapytał, odwróciłam się i wytrzeszczyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć. Przedemną we własnej osobie stał Liam Payne z One Direction. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie.
-Czeeeść..yyy...nie... tak... to znaczy nie - zaczęłam się jąkać. Nadal patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Chłopak chyba to zauważył, bo powiedział:
-Tak ,to ja Liam z One Direction - uśmiechnął się.
-Aaa, nie wierze! - dałam upust mojej radości - jestem [T.I.] - podaliśmy sobie ręce.
-No więc w czym tkwi problem? Nie codziennie widuje się dziewczynę stojącą pomiędzy meblami na chodniku - zaśmiał się.
-To nie jest śmieszne - skarciłam chłopaka, chociaż nie powinnam, ale mnie wcale nie było do śmiechu. - Kochany tatuś załatwił mi taką wspaniałą firmę przeprowadzkową. Zostawili mnie z tym i pojechali, jak gdyby nigdy nic. No i jak się domyślasz, sama nie poradzę sobie z tym. - usłyszałam w oddali grzmot. - I do tego zaraz będzie burza.
-Zostaw to mnie, zaraz wszystko będzie poukładane w pokojach. - posłał mi ciepły uśmiech i wyciągnął telefon. Napisał smsa i schował go z powrotem. - Myślisz, że meble poczekają jeszcze kilka minut ? - Nie wierzyłam w to. Nie dość, że poznałam super gwiazdę, którą nie codziennie spotyka się na ulicy, to on jeszcze chciał mi pomóc. Chociaż nie znałam go dobrze osobiście, wiedziałam, że jest kochaną osobą. Nie bez powodu nazywali go Daddy Direction.
-Tak, myślę, że tak - uśmiechnęłam się - dlaczego właściwie mi pomagasz? Jesteś wielką gwiazdą showbiznesu, nie powinieneś teraz nagrywać płyty z chłopakami, czy coś ? - zapytałam.
-Lubię pomagać porzuconym dziewczynom z meblami - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Gawędziliśmy jeszcze chwilę. Szybko znaleźliśmy wspólny temat. Rozmawialiśmy właśnie o pozostałych chłopakach.
-Chciałabym ich poznać... zresztą jak każda dziewczyna, ale to chyba tylko moje nierealne marzenie - powiedziałam i po raz drugi dzisiaj doświadczyłam dziwnego zbiegu okoliczności. Pod mój dom podjechał czarny sportowy samochów, a z niego po kolei zaczęli wyskakiwać pozostali członkowie One Direction. Myślałam, że zemdleję na miejscu.
-Co się stało Liam? Dlaczego mieliśmy tak szybko przyjechać ? - spytał Louis, nie widząc mnie, ponieważ stałam za szafą.
-Poznajcie [T.I.] - wskazał na mnie ręką, a ja nieśmiało wyszłam z ukrycia. Zarumieniłam się, stojąc otoczona przez piątkę chłopaków, którzy wpatrywali się we mnie.
-Cześć, jestem Louis - przywitał się pierwszy.
-Cześć - chciałam mu podać rękę, ale chłopak powiedział:
-Nie wygłupiaj się i chodź się przytulić! - zatkało mnie. Czyżby sam Louis Tomlinson, chciał żebym go przytuliła? Nie, nie to musiał być sen! Niepewnie podeszłam i przytuliłam chłopaka. Pozostała trójka rówinież przywitała się ze mną w ten sposób.
-Myślałam, że to najgorszy dzień w moim życiu, ale chyba się myliłam. Czy mogę już zacząć krzyczeć ? - wszyscy zatkali uszy, a ja wykrzyczałam najgłośniej jak umiałam:

"KOCHAM ONE DIRECTON!!!!"

-Już - powiedziałam i zaśmiałam się. Usłyszałam kolejny grzmot, tym razem bardziej głośniejszy.
-Dobra chłopaki, zabierajcie się do roboty! Wnosimy meble! - wykrzyczał Liam.
W 10 minut wszystko stało już na swoim miejscu.
-Dziękuję wam, naprawdę nie wiem co bym bez was zrobiła. - Nagle w pokoju zrobiło się jasno, błyskawica przecięła niebo. Usłyszałam głośny grzmot. Bałam się burzy, więc podskoczyłam z przerażenia. Liam podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie.
-Nie bój się, jestem... znaczy jesteśmy tu - spojrzałam na niego z wdzięcznością.
-Słuchajcie, nie ma sensu żebyście teraz wracali do domu, to może w ramach podziękowania, zostaniecie na herbatce ? Planowałam zrobić dzisiaj ciasto czekoladowe, no ale w związku z małymi problemami, zostaje mi poczęstować was czymś innym - podsumowałam.
-Hej! A może razem byśmy coś upiekli ? - wyskoczył Niall.
-Tak, to dobry pomysł -powiedział Zayn.
-No to.... zapraszam panów do kuchni. - wskazałam im pomieszczenie do którego mają się udać.
Oszczędzę Wam szczegółów. Moja kuchnia wyglądała jakby coś w niej wybuchło. My zresztą nie wyglądaliśmy lepiej. Każdy miał białe włosy z mąki i brudne, mokre ubrania. Rzucaliśmy się w kuchni jajkami i czym się tylko dało. Ale muszę przyznać, że chłopcy czuli się w kuchni bardzo dobrze. Za 40 minut ciasto było gotowe. Pokroiłam go, ułożyłam na talerzu i zrobiłam obiecaną herbatę. Każdy z nas doprowadził się do normalnego stanu i kiedy wszyscy byli gotowi, usiedliśmy w salonie. Nasz murzynek był przepyszny. Nadal nie mogłam uwierzyć, że siedzę w gronie One Direction i jemy razem nasze wspólnie upieczone ciasto.
-To my będziemy się już chyba zbierać - powiedział Harry - Paul, będzie zły, że jeszcze nie wróciliśmy.
-Już? Naprawdę musicie iść?
-Niestety tak. Dochodzi 21, a my jutro z samego rana jedzemy do studia.
-No cóż...To szkoda. Bardzo miło spędziłam dzisiaj z wami czas. Dziękuję jeszcze raz.
-Kochana nie dziękuj nam już. My też się świetnie bawiliśmy - powiedział Liam.
Przytuliłam Nialla, który szepnął mi na ucho, że wpadnie znowu na ciasto, Zayna, Louisa i Harrego. Ci wyszli na zewnątrz. W środku został jeszcze Liam. Przytuliłam go, tak jak resztę.
- Nie wyjdę dopóki nie dostanę buziaka - wskazał palcem na swój policzek, uśmiechając się przy tym niezwykle słodko. Stanęłam na palcach i już chciałam dać mu buziaka, ale on nagle odwrócił głowę tak, że trafiłam prosto w jego usta. Początkowo nie wiedziałam co zrobić, ale kontynuowałam pocałunek.
Stojąc w drzwiach i patrząc jak odjeżdżają pomyślałam:

"Może jednak w tym mieście spełniają się marzenia..."

---------------------------------------------------------------------------------

~Wera


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz