14.03.2013

#8. Harry (Część 1)

Na Wasze życzenie, ten imagin będzie o Harrym ;) Przewiduję narazie jeszcze dwie części.
Chcemy Wam bardzo podziękować za 350 wejść. KOCHAMY WAS <3
Chciałabym, żeby przy którymś imaginie były przynajmniej 3 komentarze... Takie moje małe marzenie. Spełnicie je ? xx.






Moi rodzice... zapracowani, bogaci ludzie. Mój tata był właścicielem pięcio-gwiazdkowego hotelu w centrum Nowego Jorku, a mama znaną i cenioną prawniczką. Mieszkaliśmy w naszym hotelu, mieliśmy osobno oddzielone ogromne mieszkanie na parterze. Do tej pory mieszkała z nami babcia, ale odkąd zmarła wszytko się zmieniło. Rodzice ciągle się gdzieś śpieszyli, nie mieli dla mnie czasu, który próbowali nadrobić drogimi prezentami. Fakt, miałam najlepsze ciuchy w szkole, nosiłam same najdroższe buty i miałam najwięcej przyjaciół. I co z tego ? Pseudo-przyjaciele zadawali się ze mną tylko po to, aby być lubianym i popularnym w szkole. Oni nie byli takimi prawdziwymi, oddanymi przyjaciółmi, z którymi mogłam o wszystkim porozmawiać, bez obawy, że jutro będzie o tym mówić cała szkoła. Dopóki moi rodzice nie dorobili się tego ogromnego majątku, miałam jedną przyjaciółkę i byłam niezauważana w szkole. Nie nosiłam drogich butów i ubrań z firmowymi metkami. Moim marzeniem było wtedy posiadanie choćby jednej pary Conversów. Rodzice zawsze mieli dla mnie czas, często jeździliśmy na różne wycieczki, albo po prostu, po obiedzie chodziliśmy na lody. Wtedy tego nie doceniałam. Myślałam, że to obciach jeździć w tym wieku na rodzinne wypady. Wolałam spędzać ten czas ze znajomymi, niestety ich nie miałam. Jedynie Lux czasami mnie odwiedzała, a ja, ją. Dopiero teraz dostrzegłam jaką byłam szczęściarą. Drogie rzeczy, dużo znajomych i popularność wcale nie są takie super, jakby się mogło komuś wydawać. To ma swoją cenę, którą ja właśnie teraz płaciłam. To zawsze było moje marzenie, być uwielbiana i podziwiana w szkole. No i proszę. Moje marzenie się spełniło. Szkoda tylko, że zanim pomyślałam to życzenie, nie zwróciłam uwagi na jego konsekwencje. Ktoś może pomyśleć "Masz bogatych rodziców i wszystko co tylko sobie wymarzysz. Czy można mieć lepsze życie?". Otóż można. To życie wcale nie było bajką. Było koszmarem, przynajmniej dla mnie. Brakowało mi szczerych rozmów z Lux, która dokładnie pięć lat temu się wyprowadziła. Brakowało mi rozmów z mamą i tatą, którzy zawsze musieli wiedzieć, gdzie i z kim idę. Kiedyś mnie to bardzo denerwowało, że chcą wszystko wiedzieć,ale teraz skakałabym z radości, gdyby mama zapytała mnie o której wrócę do domu. Na większość moich znajomych, w domu czekały zatroskane mamy z obiadem, pytając jak im minął dzień. A ja? Rano wychodziłam i po szkole wchodziłam do pustego domu. Pod hotel podwoził mnie codziennie nasz prywatny szofer. Sama sobie gotowałam, albo czasami zamawiałam coś do domu, bo rodzice jedli na mieście, lub w naszej restauracji hotelowej. Nie pamiętam kiedy ostatni raz moja mama zrobiła obiad. Pomyślicie zapewne "To czemu nie jadłam w naszej restauracji, którą miałam za ścianą ?". Nie lubiłam tam jeść. Zawsze było tak dużo ludzi, gwar i pełno zakochanych par. Dla mnie było to obrzydliwe, jak karmili się wzajemnie i całowali. Do tej pory nie miałam chłopaka i jakoś nie zanosiło się na to, żebym w najbliższej przyszłości go miała. Co z tego, że mogłam mieć każdego? Ja chciałam żeby to on się o mnie postarał. I wiem, byłam staroświecka, ale marzyłam o tym, żeby znaleźć chłopaka, który pokocha mnie za to jaka jestem, a nie za to, że mam bogatych rodziców i jestem popularna. To życie nie było takie cudowne, jak sobie wszyscy wyobrażali.
Siedziałam właśnie w swoim pokoju i odrabiałam lekcje. Pisałam wypracowanie na angielski, kiedy ktoś zapukał do moich drzwi.
-Proszę - powiedziałam, nie wiedząc kogo się spodziewać. Zobaczyłam mamę.
-Cześć kochanie - powiedziała i wręczyła mi pudełko z napisem: CONVERSE. "Kolejne do kolekcji" pomyślałam. - To dla ciebie. Przechodziła dzisiaj obok i postanowiłam ci je kupić. Takich jeszcze nie masz. - uśmiechnęła się, a ja otworzyłam pudełko. Zobaczyłam śliczne turkusowe trampki.
-Dziękuję - odpowiedziałam, a mama ulotniła się z mojego pokoju. No tak, wpadła na chwilę, żeby znowu dać mi prezencik i poszła. Nie chciałam już nic. Chciałam żeby było jak dawniej, żebyśmy spędzili chociaż jeden dzień razem. Już prawie zdążyłam zapomnieć jak wygląda mój tata. Ale za każdym razem, kiedy proszę ich, żeby zostali jeden dzień ze mną, oni albo zmieniają temat, albo mówią, że mają za dużo pracy, żeby pozwolić sobie na jeden dzień wolnego. Zawsze mieli dużo pracy.... I co z tego, że miałam już 17 lat? Mimo wszystko czułam się jeszcze bardziej jak dziecko, a nie jak dorosła. Chodziłam do liceum i to tylko dzięki mojej ukochanej babci, która wstawiła się za mną, kiedy tata chciał wynająć mi prywatnych nauczycieli. Pragnęłam żyć jak każda nastolatka, jednak bycie córką bogatych ludzi, wcale nie było takie łatwe. Skończyłam odrabiać pracę domową. Włączyłam telewizję, ale nie leciało nic ciekawego. Nie miałam nic do roboty, więc zadzwoniłam do Kate.
-Hej! Idziemy na małe zakupy?
-Hej, tak jasne, bądź u mnie za pół godziny.
-Ok, to do zobaczenia. -powiedziałam i się rozłączyłam. Ona też pochodziła z bogatej rodziny i poniekąd rozumiała, przez co przechodzę, jednak ona miała jeszcze babcię i ciocię, które mieszkały razem z nią, jej starszym bratem i rodzicami. Ze wszystkich moich 'przyjaciół', tylko Kate była najbardziej prawdziwa. Przynajmniej sprawiała takie wrażenie.
Godzinę później błądziłyśmy już po galerii. Przeglądałam ubrania, ale jakoś nic mi się nie spodobało. Kate przymierzyła już chyba z milion sukienek, ponieważ w przyszłym tygodniu miała iść razem z rodzicami, na jakieś przyjęcie orgarnizowane przez kolegę jej ojca. Weszłyśmy właśnie do sklepu z butami. Szłam pomiędzy półkami, na których stały pojedyncze pary obuwia. I nagle zobaczyłam piękne, czarne szpilki. Nie wiem co było w nich takiego niesamowitego, zwykłe czarne buty na obcasie, ale poczułam, że muszę je kupić. Zrobiły na mnie takie wrażenie, że od razu przymierzyłam jeden but. Nigdy nie chodziłam w szpilkach. "Kiedyś musi być ta pierwsza para" pomyślałam i bez zastanowienia podeszłam do kasy. Kiedy Kate w końcu zdecydowała się na prostą granatową sukienkę, poszłyśmy do kawiarni. Po jakiś trzech godzinach wróciłyśmy do domu. Była 20, weszłam do domu i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wyciągłam buty z pudełka. Włożyłam szpilki, wstałam i zachwilałam się lekko. Szybko odzyskałam równowagę. Podeszłam do lustra. Buty były naprawdę śliczne. Przeszłam jeszcze parę razy moj pokój i uznałam, że wcale nie tak trudno się w nich chodzi. "Zostawię je na jakąś specjalną okazję" pomyślałam. Odłożyłam buty do pudełka i wsunęłam je pod łóżko.

---------------------------------------------------------------------------------

 Nie jestem do końca zadowolona z tej części, ale myślę, że następne Wam się spodobają. Do bohaterów dołączy Harry ;)

~Nicki

3 komentarze:

  1. nawet fajnie się zapowiada, kiedy następna część? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli znajdę czas, to może jeszcze dzisiaj ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję, że to będzie Twój kolejny udany imagin :))

    OdpowiedzUsuń